|
Wywiad z dyrektorem Śląskiego Centrum Chorób Serca profesorem Marianem Zembalą
Panie Profesorze! Jakie byÅ‚y gÅ‚ówne czynniki powodujÄ…ce, że wybraÅ‚ Pan studia medyczne? Czy byÅ‚a to kwestia tradycji rodzinnych? Nie – u mnie w domu nie byÅ‚o tradycji tego typu. DecyzjÄ™ o studiowaniu medycyny podjÄ…Å‚em dopiero w XI klasie, a wiÄ™c w klasie maturalnej. PamiÄ™tam, że duże wrażenie wywarÅ‚ na mnie bardzo dobry wywiad z profesorem Wiktorem Brossem, który ukazaÅ‚ siÄ™ w Trybunie Robotniczej. Po przeczytaniu wywiadu podjÄ…Å‚em decyzjÄ™, że muszÄ™ być blisko tego czÅ‚owieka, że chcÄ™ siÄ™ od niego uczyć i na nim wzorować. I tak zdecydowaÅ‚em siÄ™ na studia medyczne we WrocÅ‚awiu. W tamtych czasach obowiÄ…zywaÅ‚a rejonizacja, wiÄ™c chcÄ…c studiować we WrocÅ‚awiu, musiaÅ‚em siÄ™ w tym mieÅ›cie zameldować .
IstniaÅ‚ jeszcze drugi powód mojego wyjazdu poza województwo katowickie. W sierpniu 67 roku, wraz z kolegami, dołączyÅ‚em w Krzepicach, gdzie mieszkaÅ‚em, do pielgrzymki mÅ‚odzieży , która szÅ‚a na JasnÄ… GórÄ™. Pielgrzymka nie miaÅ‚a pozwolenia, wiÄ™c wÅ‚adze uznaÅ‚y jÄ… za nielegalnÄ…. Po wakacjach, po powrocie do szkoÅ‚y, zaczÄ™to nas wzywać na przesÅ‚uchania do komend MO. Prokurator w KÅ‚obucku oÅ›wiadczyÅ‚ nam wprost: „panowie – bÄ™dziecie mieli kÅ‚opoty przy zdawaniu na studia”. WolaÅ‚em wiÄ™c starać siÄ™ na studia w innym województwie. Jednak sprawa pielgrzymki dotarÅ‚a także do WrocÅ‚awia. Egzamin wstÄ™pny zdaÅ‚em bardzo dobrze, ale w czasie rozmowy z KomisjÄ… EgzaminacyjnÄ… doszÅ‚o do sporu miÄ™dzy rektorem, który zarzuciÅ‚ mi antypaÅ„stwowÄ… postawÄ™, a (paradoksalnie) I sekretarzem partii (docentem CisÅ‚o), który stanÄ…Å‚ w mojej obronie. A co zadecydowaÅ‚o o wyborze kardiochirurgii ?
Przede wszystkim fascynacja osobÄ… profesora Wiktora Brossa. WczeÅ›niej, w czasie studiów, od drugiego roku przygarnÄ…Å‚ mnie szef chirurgii naczyniowej, profesor Klemens Skóra, który zaproponowaÅ‚ mi rolÄ™ zastÄ™pcy asystenta. OznaczaÅ‚o to, że w każdy wtorek, kiedy w klinice chirurgii naczyÅ„, na Poniatowskiego we WrocÅ‚awiu, byÅ‚ ostry dyżur, musiaÅ‚em (bez wzglÄ™du na pogodÄ™, zajÄ™cia na uczelni czy inne utrudnienia) przyjść i pracować do koÅ„ca dyżuru. Nie byÅ‚o to Å‚atwe, ale byÅ‚a to znakomita szkoÅ‚a życia i obowiÄ…zkowoÅ›ci. Na zakoÅ„czenie studiów otrzymaÅ‚em nagrodÄ™ kopernikowskÄ…, dajÄ…cÄ… tytuÅ‚ „Primus Inter Pares”, z czym zwiÄ…zana byÅ‚a możliwość wybrania dowolnego miejsca pracy w kraju. WybraÅ‚em II KlinikÄ™ Chirurgii profesora Wiktora Brossa i miaÅ‚em wielkÄ… przyjemność pracowania z Profesorem przez caÅ‚y rok. Bross przyjÄ…Å‚ mnie bardzo serdecznie, co dla mnie, wtedy mÅ‚odego chirurga, byÅ‚o niesÅ‚ychanie mobilizujÄ…ce. Do dzisiaj pamiÄ™tam operacjÄ™ przepukliny pachwinowej, przy której Bross mi asystowaÅ‚. Niestety Profesor odszedÅ‚ na emeryturÄ™, a jego nastÄ™pca nie potrafiÅ‚ utrzymać poziomu kliniki . ZniknÄ…Å‚ element analizy wyników leczenia, poszukiwania nowych metod i kontaktowania siÄ™ z przodujÄ…cymi oÅ›rodkami europejskimi i Å›wiatowymi. ByÅ‚ to okres mojego rozczarowania oÅ›rodkiem wrocÅ‚awskim. Czy wtedy Pan Profesor wyjechaÅ‚ do Holandii ? Nie . Po zrobieniu doktoratu i specjalizacji z chirurgii ogólnej II stopnia, sam sobie zaÅ‚atwiÅ‚em staż i wyjechaÅ‚em w roku 1979 do Belgii. W Klinice Kardiochirurgii Katolickiego Uniwersytetu w Leuven, kierowanej przez profesora Stalperta, zobaczyÅ‚em wielkÄ… kardiochirurgiÄ™. WywarÅ‚o to na mnie tak wielkie wrażenie, że pomimo faktu, iż nie otrzymywaÅ‚em żadnego wynagrodzenia i musiaÅ‚em sam siÄ™ utrzymywać, postanowiÅ‚em sobie, że ponownie wyjadÄ™ na Zachód. Kolejny wyjazd bardzo uÅ‚atwiÅ‚a mi opinia, jakÄ… otrzymaÅ‚em na koniec stażu w Belgii. Tym razem wyjechaÅ‚em do Kliniki Kardiochirurgii St. Antonius w Utrechcie – w Holandii, gdzie pracowaÅ‚em przez kilka lat. To byÅ‚a bardzo mocna klinika – 2600 operacji serca rocznie (ilość wtedy dla nas niewyobrażalna) - ze Å›wietnÄ… organizacjÄ… i znakomitym modelem pracy. W czasie późniejszej pracy w Niemczech, Anglii czy w Stanach mogÅ‚em obserwować różne ukÅ‚ady organizacyjne. Na przykÅ‚ad – w Wielkiej Brytanii, do dzisiaj konsultant ma zupeÅ‚nie niezależnÄ… pozycjÄ™ – nie odpowiada przed nikim, poza dyrektorem i wokóÅ‚ niego skupia siÄ™ grupa rezydentów. Czyli model kompletnie zdecentralizowany. Model niemiecki, szwajcarski (ale i wtedy także polski) byÅ‚ niesÅ‚ychanie hierarchiczny. MiaÅ‚ pewne zalety ale także niestety wiele wad – przede wszystkim hamowaÅ‚ inicjatywy i i ograniczaÅ‚ rozwój. Natomiast model holenderski łączyÅ‚ w sobie zalety obydwu tych systemów a jednoczeÅ›nie eliminowaÅ‚ wady. Szef odpowiadaÅ‚ za caÅ‚ość, ale dziÄ™ki analizie dostrzegano indywidualnoÅ›ci, tworzono warunki do konkurencji i doceniano talenty. Ten model bardzo mi przypadÅ‚ do gustu, bo stwarza szansÄ™ rozwoju wszystkim - nie tylko szefowi. Czy Pan Profesor byÅ‚ inicjatorem akcji leczenia polskich dzieci w Holandii ? To byÅ‚ przypadek. Przez wiÄ™kszość pobytu w Holandii byÅ‚em sam, wiÄ™c oczywiÅ›cie w weekendy chÄ™tnie dyżurowaÅ‚em w szpitalu. Za to otrzymywaÅ‚em wolne poniedziaÅ‚ki, w które chodziÅ‚em do szpitala uniwersyteckiego na wykonywane przez doktora Hitchcocka (ucznia Barnarda) operacje dzieci. KtóregoÅ› dnia zauważyÅ‚em wielkie poruszenie – odwoÅ‚ano operacje, ponieważ nie dojechaÅ‚y dzieci z Indonezji, planowane na ten dzieÅ„. SÅ‚uchajÄ…c uwag Holendrów, którym w gÅ‚owach siÄ™ nie mieÅ›ciÅ‚o, że ustalony harmonogram nie może być realizowany powiedziaÅ‚em: “SÅ‚uchajcie, a może byÅ›cie zaczÄ™li operować dzieci z Polski, gdzie też sÄ… duże potrzeby”. Nie przypuszczaÅ‚em, że bÄ™dÄ… jakieÅ› konsekwencje mojej wypowiedzi. Tymczasem trzy tygodnie później zaproszono mnie na poważnÄ… dyskusjÄ™, w której uczestniczyÅ‚o 6 osób – w tym miÄ™dzy innymi przewodniczÄ…cy holenderskiej organizacji “dzieciom w potrzebie”, profesor Hitchcock, dyrektor szpitala oraz Polka Krystyna Elmer. DowiedziaÅ‚em siÄ™, że zespóÅ‚ postanowiÅ‚ operować polskie dzieci. Zadali mi pytanie – “Ile dzieci powinniÅ›my przyjąć” . ChciaÅ‚em być delikatny i powiedziaÅ‚em : “okoÅ‚o 30”, chociaż w duchu oczekiwaÅ‚em, że usÅ‚yszÄ™ “ tylko dwoje, troje”. Na to powiedzieli “Wie Pan, myÅ›my przeanalizowali, że powinno być okoÅ‚o 300 – 400”. Nie mogÅ‚em uwierzyć w to co usÅ‚yszaÅ‚em. Na tym zebraniu ustalono niezbÄ™dne szczegóÅ‚y. Ze swojej strony zgÅ‚osiÅ‚em życzenie, żeby na szkolenia mogli z dziećmi przyjeżdżać lekarze i pielÄ™gniarki. Wkrótce zaangażowaÅ‚y siÄ™ kanaÅ‚y telewizyjne – katolicki i protestancki, które przygotowaÅ‚y programy promocyjne z udziaÅ‚em znakomitych aktorów. PoczÄ…tkowo myÅ›laÅ‚em, że wspóÅ‚praca bÄ™dzie nawiÄ…zana z oÅ›rodkiem wrocÅ‚awskim, ale ówczesny rektor i prorektor oÅ›wiadczyli, że nie życzÄ… sobie żadnej wspóÅ‚pracy. Dwa miesiÄ…ce później doszÅ‚o w Polsce do spotkania z wiceministrem zdrowia profesorem Mlekodajem, oraz paniÄ… profesor MariÄ… Hofman- dyrektorem Instytutu Kardiologii i paniÄ… profesor KubickÄ… z Centrum Zdrowia Dziecka. Ustalono, że zespoÅ‚y profesora Rużyłły oraz profesor Kubickiej bÄ™dÄ… peÅ‚niÅ‚y rolÄ™ ekspertów po stronie polskiej. I z satysfakcjÄ… muszÄ™ powiedzieć, że pod wzglÄ™dem medycznym, te zespoÅ‚y znakomicie siÄ™ wywiÄ…zaÅ‚y ze swoich zadaÅ„. Akcja trwaÅ‚a przez 7 lat i w tym czasie bezpÅ‚atnie zoperowano 520 dzieci z caÅ‚ej Polski – w tym 11 z domów dziecka. Ministerstwo Zdrowia pÅ‚aciÅ‚o tylko za transport. JednoczeÅ›nie doÅ›wiadczenie zdobyÅ‚o ponad 70 osób personelu – lekarzy, pielÄ™gniarek i perfuzjonistów. Co wpÅ‚ynęło na podjÄ™cie przez Pana Profesora decyzji o podjÄ™ciu pracy w Zabrzu? Kiedy jeszcze pracowaÅ‚em we WrocÅ‚awiu, w Polanicy odbyÅ‚a siÄ™ znakomita konferencja, na którÄ… przyjechaÅ‚ Mariusz Barnard – brat Christana. Nagle zobaczyÅ‚em, że Å›wiat przeszczepów i transplantologii nie jest tak bardzo odlegÅ‚y. ZresztÄ… Bross, u którego pracowaÅ‚em, ciÄ…gle marzyÅ‚ o transplantacji serca. Na kolejnym spotkaniu, w Szczecinie osobÄ…, która bardzo dobrze siÄ™ zaprezentowaÅ‚a byÅ‚ profesor Religa – ówczesny docent, z którym notabene mieszkaÅ‚em w jednym pokoju. Zbigniew Religa byÅ‚ wtedy mÅ‚ody, rzutki, energiczny –bezpoÅ›rednio po pobycie w Ameryce.
W czasie mojej pracy w Holandii otrzymaÅ‚em list podpisany przez ówczesnego dyrektora docenta Pasyka, który napisaÅ‚, że pani dr Goldstein sÅ‚yszaÅ‚a o mojej pracy w Holandii, o akcji operowaniu polskich dzieci i moim udziale w jej organizowaniu. W tym liÅ›cie doc. Pasyk zaproponowaÅ‚ mi, żebym przyjechaÅ‚ do Zabrza, gdzie szefem bÄ™dzie docent Religa. UznaÅ‚em, że praca w Zabrzu bÄ™dzie dla mnie szansÄ… i odpisaÅ‚em, że siÄ™ zgadzam. ZdecydowaÅ‚em siÄ™ na powrót. Nie wracaÅ‚em jednak do WrocÅ‚awia, tylko od razu zrobiÅ‚em przeprowadzkÄ™ do Zabrza. Docent Religa zaprosiÅ‚ wtedy do wspóÅ‚pracy: ze starszej grupy Andrzeja Bochenka, Jurka WoÅ‚czyka i mnie oraz wielu obiecujÄ…cych mÅ‚odych lekarzy, którzy dzisiaj sÄ… samodzielnymi chirurgami jak: Przybylskiego, Pacholewicza, RyfiÅ„skiego, Bachowskiego itd. Tak siÄ™ zaczęła kardiochirurgia w Zabrzu.
Dlaczego przez jakiś czas pracował Pan w Ochojcu ?
OdejÅ›cie do Ochojca byÅ‚o bardzo klarowne – wpÅ‚ynęły na to dwa zdarzenia. Otwarcie nowego szpitala, w którym już byÅ‚ zaangażowany docent Bochenek oraz fakt, że nasz szpital wymagaÅ‚ remontu. Szpital byÅ‚ na granicy wytrzymaÅ‚oÅ›ci i wymagaÅ‚ naprawdÄ™ dużego remontu. Sale operacyjne byÅ‚y coraz bardziej zaniedbane i docent Religa podjÄ…Å‚ decyzjÄ™ – „zamykamy Zabrze” ! Na 9 miesiÄ™cy zamkniÄ™to ten szpital, a Zbigniew Religa również przez jakiÅ› czas operowaÅ‚ w Ochojcu. Natomiast moim zadaniem byÅ‚a pomoc Bochenkowi – on uruchamiaÅ‚ jeden oddziaÅ‚, a ja drugi. ZoperowaÅ‚em tam okoÅ‚o 160 chorych. MyÅ›lÄ™, że to byÅ‚ dla mnie dobry czas – poznaÅ‚em tych ludzi, mam tam wielu przyjacióÅ‚, nie czuÅ‚em siÄ™ intruzem. MyÅ›lÄ™, że oni też mnie pamiÄ™tajÄ… z dobrej strony. Jak doszÅ‚o do tego, że Pan Profesor zostaÅ‚ dyrektorem WOK ? CzÅ‚owiek nigdy nie wie co go czeka. W szpitalu narastaÅ‚y dziwne konflikty. WydawaÅ‚o mi siÄ™, że trzeba coÅ› zrobić. Szpital bardzo biedniaÅ‚ – ten mocny oÅ›rodek, który byÅ‚ tak obecny w mediach, w którym dziaÅ‚aÅ‚y takie programy, jak np. transplantacyjny. JednoczeÅ›nie czuliÅ›my, że jest coraz trudniej. W latach 1990 - 91 – zrobiono remont, ale klimatyzacja nie dziaÅ‚aÅ‚a nawet po remoncie. O sprzÄ™t byÅ‚o coraz trudniej. W 1991 roku prawie otarliÅ›my siÄ™ o brak szwów. W 1992 roku nagle chirurdzy nie mieli prawa korzystania ze stoÅ‚ówki. Takie jakieÅ› absurdalne sprawy, do których nie chciaÅ‚bym wracać. UznaÅ‚em, że majÄ…c wieloletnie doÅ›wiadczenie holenderskie, mogÄ™ doprowadzić do tego, że oÅ›rodek bÄ™dzie pracować lepiej. Kiedy ogÅ‚oszono konkurs na stanowisko dyrektora miaÅ‚em poparcie 2 osób. PierwszÄ… byÅ‚ profesor Religa. Gdy go pierwszy raz zapytaÅ‚em - powiedziaÅ‚: „poczekaj jeszcze póÅ‚ roku”. Ale przy drugim zapytaniu mocno mnie poparÅ‚. A miaÅ‚em także poparcie SoÅ›nierza, który byÅ‚ wówczas kierownikiem wydziaÅ‚u zdrowia i który twierdziÅ‚, że przyszedÅ‚ czas, aby ten szpital poprowadzić lepiej. Jak siÄ™ patrzÄ™ z perspektywy 11 lat swojego dyrektorowania, to mogÄ™ stwierdzić, że każdego roku zaczynaliÅ›my coÅ› nowego. Kolejno remontujemy i unowoczeÅ›niamy oÅ›rodek, który osiÄ…gnÄ…Å‚ poziom odpowiadajÄ…cy standardom zachodnim. ÅšlÄ…skie Centrum zajmuje czoÅ‚owe miejsca w rankingach szpitali opracowywanych przez redakcje poważnych pism. Jakie sÄ… źródÅ‚a sukcesu? Co wpÅ‚ynęło na to, że szpital ma opiniÄ™ jednego z najlepszych w Polsce ? DecydujÄ…cÄ… rolÄ™ odegraÅ‚o przyjÄ™cie przez nas (tzn. przeze mnie i wspóÅ‚pracujÄ…cych ze mnÄ… osób ze Å›cisÅ‚ego kierownictwa) nowej koncepcji pracy. Można jÄ… zawrzeć w czterech punktach:
1. PodziaÅ‚ decyzyjnoÅ›ci – ufajÄ…c zespoÅ‚owi, ale przy wysokich wymaganiach wobec jednostek i caÅ‚ego zespoÅ‚u, 2 – pokonanie schematu (czÄ™sto w polskich szpitalach pokutujÄ…cego) przeciwstawiajÄ…cego dyrektora lekarzom („ja” dyrektor – „oni” personel medyczny). U nas tego nie ma.
3. Pokonanie schematu, ze problemy szpitala sÄ… wyłącznym zmartwieniem dyrektora (czy dyrekcji). PrzyjÄ™liÅ›my, że sÄ… to także problemy ordynatorów. 4. PrzyjÄ™cie zasady, że pieniÄ…dze od sponsorów muszÄ… sÅ‚użyć szpitalowi a nie prywatnym fundacjom. Duży wpÅ‚yw na naszÄ… sytuacjÄ™ miaÅ‚ Å›wiatÅ‚y minister zdrowia, profesor Jacek Å»ochowski, który w 1996 roku daÅ‚ zielone Å›wiatÅ‚o na wprowadzenie u nas reform– na zasadzie pilotażu. Wiadomo, że w maÅ‚ym szpitalu można byÅ‚o Å‚atwo sprawdzić zalety i wady systemu. Ministerstwo bardzo skorzystaÅ‚o z naszych doÅ›wiadczeÅ„. W naszych warunkach system siÄ™ sprawdziÅ‚ – jedynym rokiem, kiedy mieliÅ›my dÅ‚ug byÅ‚ 1999 – przy czym gdyby nam zapÅ‚acono za wszystkie wykonane zabiegi, to i wtedy dÅ‚ugu by nie byÅ‚o.
Siłą naszego szpitala jest umiejÄ™tna praca zespoÅ‚owa. Na przykÅ‚ad na uzgodnienia kontraktów jeździliÅ›my po Polsce w zespole 7 – 8 osobowym. Z nas siÄ™ wtedy Å›miano, bo na ogóÅ‚, z innych oÅ›rodków, przyjeżdżaÅ‚ sam dyrektor – lub najwyżej w dwie osoby – razem z ksiÄ™gowÄ…. Ale my byliÅ›my przygotowani – wiedzieliÅ›my na co możemy siÄ™ zgodzić, a co jest niewykonalne. MogliÅ›my w każdej chwili przedstawić symulacje ekonomicznÄ…. I tym wygrywaliÅ›my – na ogóÅ‚ wychodziliÅ›my zadowoleni z kontraktów. Dyrektor – ordynator – czy można równoczeÅ›nie sprawować obydwie funkcje? Jestem przeciwny przeciwstawianiu sobie tych dwóch stanowisk. Znam wiele dyrektorów, którzy byli wybitnymi leczÄ…cymi lekarzami. Na przykÅ‚ad: Columbian Presbyterian Hospital – jeden z najlepszych i najwiÄ™kszych szpitali w Nowym Jorku, kiedy miaÅ‚ potężny krach spowodowany przez piÄ™ciu kolejnych menadżerów, wyprowadziÅ‚ z biedy znakomity lekarz, torakochirurg – Saviston. Przy podejmowaniu decyzji znakomicie przydaje siÄ™ znajomość analizy medycznej, której przeciÄ™tny menadżer nie jest w stanie przeprowadzić. Poza tym – trudno przyjąć z caÅ‚kowitÄ… pewnoÅ›ciÄ…, że ktoÅ› po poÅ›piesznie robionych kursach (nawet w szacownych uniwersytetach) sprawdzi siÄ™ na stanowisku dyrektora szpitala. Sam na taki kurs jeździÅ‚em i z całą odpowiedzialnoÅ›ciÄ… mogÄ™ stwierdzić, że tylko 10 % wykÅ‚adów prezentowaÅ‚o bardzo dobry poziom. PozostaÅ‚e byÅ‚y Å›rednie, sÅ‚abe lub bardzo sÅ‚abe. Krótko mówiÄ…c – uważam, że przygotowanie medyczne i doÅ›wiadczenie na stanowisku ordynatora nie przeszkadza i znam w Polsce wielu dobrych dyrektorów szpitali, którzy równoczeÅ›nie sÄ… ordynatorami. Dyrektor powinien mieć koncepcjÄ™ prowadzenia szpitala – chociaż w warunkach polskich jest to trudne, bo wystarczy zmiana ministra, żeby wszystkie zaÅ‚ożenia staÅ‚y siÄ™ nieaktualne; musi konsekwentnie dziaÅ‚ać w kierunku rozwoju tych form i oddziaÅ‚ów, które stanowiÄ… o sile szpitala; być nieustÄ™pliwy i wymagajÄ…cy wobec siebie i zespoÅ‚u i otwarty na poglÄ…dy innych ludzi – nie może żyć w przekonaniu, że jest nieomylny . Czy operacje serca wykonuje siÄ™ w Zabrzu na poziomie oÅ›rodków zachodnich? Bez próżnoÅ›ci – bez patosu odpowiem tak: wÅ‚aÅ›ciwie wszystkie ważniejsze operacje serca wykonywane na Å›wiecie – sÄ… wykonywane w Zabrzu. ZaczynajÄ…c od operacji noworodków z wrodzonymi wadami serca, poprzez wszelkiego typu zabiegi maÅ‚oinwazyjne w chorobie wieÅ„cowej, poprzez rekonstrukcje w wadach wszelkiego typu a koÅ„czÄ…c na zabiegach w zatorowoÅ›ci pÅ‚ucnej, na zabiegach przeszczepu serca, serca i pÅ‚uc czy samych pÅ‚uc. A najlepiej Å›wiadczÄ… o nas wyniki i maÅ‚a ilość powikÅ‚aÅ„. I w tym tkwi nasza siÅ‚a.
Czy Pan Profesor osiÄ…gnÄ…Å‚ cele, jakie Pan sobie zaÅ‚ożyÅ‚ rozpoczynajÄ…c kierowanie szpitalem? Najbardziej dumny jestem z tego, że chory u nas ma w sali takie same warunki jak w szpitalu holenderskim czy niemieckim. To jest moja najwiÄ™ksza duma – standard hotelowy w szpitalu. Ponieważ dawniej czÄ™sto byÅ‚o to tak po polsku – brudno i byle jak. Po drugie dumny jestem, że poziom medyczny szpitala jest wysoki. I po trzecie, że szpital - ÅšlÄ…skie Centrum Chorób Serca ma swojÄ… wyrazistość, swojÄ… tożsamość. Nie chciaÅ‚bym nigdy pracować w anonimowym szpitalu.
Natomiast nie wszystko mi się udało. Myślę jednak, że coraz więcej tych zaległych rzeczy uda się nam załatwić w najbliższym czasie.
Bardzo dziÄ™kujÄ™ za poÅ›wiÄ™cenie nam czasu i życzÄ™ speÅ‚nienia wszystkich zaÅ‚ożonych celów – co z pewnoÅ›ciÄ… bÄ™dzie korzystne przede wszystkim dla pacjentów.
rozmawiał Tadeusz Bujak
|
 |
|